sobota, 21 czerwca 2014

Uwaga!

Uwaga! Ważny komunikat!
W związku z wieloma czynnikami, które nie sprzyjały pisaniu, brakiem weny i czasu ogłaszam, że będę musiała niestety napisać ten zaplanowany rozdział od nowa. Naprawdę chcę to zrobić jak najszybciej, jednak nie wiem kiedy coś tu dodam. Ostatnio skupiam się bardziej na innym blogu, tam dodaję dość często rozdziały. I naprawdę brakuje mi czasu na cokolwiek innego. A jeszcze dochodzą inne rzeczy, z których nie mogę zrezygnować.
Także proszę Was o jeszcze trochę cierpliwości.
I przepraszam za wszystkie problemy.

Pozdrawiam,
Tomione.

piątek, 4 października 2013

Przygody Tomione w Hogwarcie

Rozdział szósty (ciąg dalszy)

Próbuje się panoszyć w moim królestwie. A tak nie można! - odparłam wzburzona.
Ta sytuacja przytłaczała mnie już.
- Kocham ciebie. Nie mogę tak po prostu się odkochać - szepnął Harry.
- A ode mnie tego wymagałeś - stwierdziłam z wyrzutem.
- To nie tak. Miłość przyszłaby z czasem. Nie musisz od razu mnie kochać. Najważniejsze żebyś ze mną była.
- Nie możesz kogoś zmusić do kochania, wiesz?! To nie zgodne z prawami człowieka.
- Ciebie mogę. Jesteś tylko i wyłącznie moja. I zawsze byłaś.
- Słucham?
- To proste. Tomione, my jesteśmy sobie przeznaczeni. I musimy być razem. Tak jest zapisane w gwiazdach. Firenzo mi to powiedział.
- Będziemy razem... w twoim urojonym świecie! A ja należę do siebie samej! - krzyknęłam.
- Zamilcz!
- Bo co mi zrobisz? Możesz mi nakichać, Wybrańcu!
- Nie mów tak do mnie! Nauczę cię jak masz się odzywać do swoich panów!
- Tfu tfu. Panów... Hahaha...bardzo śmieszne...Hahaha...nawet mój tatuś nigdy mi nie rozkazuje...Hahaha...więc jesteś gorszy od Czarnego Pana...Hahaha...powiem mu o tym.
- Och, przymknij się już! Ron miał rację co do ciebie.
- Co ten rudy zdrajca o mnie mówił? - spytałam od niechcenia.
Tak naprawdę nie zależało mi na tym żeby poznać opinię jakiegoś kurczakożercy.
- Ron powiedział, że jesteś zła i sprawia ci przyjemność krzywdzenie ludzi. Niby masz przyjaciół i jesteś powszechnie lubiana, ale tak naprawdę to zależy ci tylko i wyłącznie na sobie. Swoich wrogów traktujesz jak śmieci choć sobie na to nie zasłużyli. Lubisz rządzić innymi, a każdego kto ma własne zdanie uznajesz za buntownika i zdrajcę. Odsuwasz się od niego. Tak nie może być! Musisz się zmienić nim będzie na to za późno!
- Wsadź sobie te rady i przemyślenia rudowłosego debila tam gdzie słońce nie dochodzi!
- Nie waż się mówić tak o moim najlepszym przyjacielu! - wydarł się na mnie Wybraniec-Niedojebaniec.
- Nie możesz mi tego zabronić, Harry. Przecież mnie kochasz... Nie chcesz mnie skrzywdzić - wyszeptałam.
Wiem, że to okrutne tak bawić się uczuciami drugiej osoby. Nie tak wychowali mnie ciocia Cyzia i wujek Lucjusz. Ale czasami sytuacja w której się znajdujesz tego wymaga. Żeby przeżyć, łamiesz wszystkie zasady.
- Tomione, Ty nie rozumiesz... - zaczął Potter łamiącym się głosem.
- To mi wytłumacz.
- Ja nie mogę żyć bez Ciebie. Jeśli nie możemy być razem... to wolę się zabić! Nie chcę być z nikim innym! I Ty też nie będziesz!
- Chcesz mnie zabić tylko dlatego, że Cię nie kocham? Widzisz, Harry, ja nie zabiłabym się nawet gdyby Draco zginął. Bardzo bym to przeżyła, to fakt, ale nie chcę umierać! W końcu bym do siebie doszła. Zapewne minęłoby co najmniej 10 lat, ale jednak...
- Jesteś samolubna - zarzucił mi syn Lily.
- Nie jestem, Harry. No może trochę. Ale każdy jest odrobinę samolubny. Nawet Ty czy Hermiona.
- Tak myślisz, Tomione? - odezwał się Potter.
Gryfon uspokoił się już.
- Ja to wiem, Harry - odparłam z uśmiechem.
- Tomione, kochanie, wybacz mi...
- Ale co? Nie rozumiem.
- To co zrobię teraz. Nie martw się, szybko do Ciebie dołączę.
- Ale o co chodzi? Harry, powiedz mi! - krzyknęłam rozpaczliwe.
Nie miałam pojęcia o czym on mówi. A ja nie lubię nie wiedzieć. To sprawia, że czuję się bezsilna. A słabość nie jest cechą, którą chcę posiadać. Mój tatuś gardziłby mną gdybym była słaba.
Potter nic nie powiedział. Nawet nie wiem kiedy w jego dłoni pojawiła się strzykawka z jakimś tajemniczym płynem. Wbił mi ją w szyję. Ostatnią rzeczą jaką zapamiętałam zanim pochłonęła mnie ciemność był szept Chłopca-Który-Przeżył.
- Tomione, wybacz mi... Kocham Cię!

****
Rozdział ten dedykuję Ereth i Kice.
Dziękuję Wam moje kochane! <3

Tomione

poniedziałek, 16 września 2013

Przygody Tomione w Hogwarcie

Soundtrack:
1. City and Colour "Take Care"
2. Taylor Swift "I know you were trouble"
3. Damien Rice "9 crimes"
4. One Republic "Apologize", "If I lose myself"

Rozdział szósty

Opuściłam Wielką Salę i zmierzałam w stronę schodów prowadzących do lochów. Zamyśliłam się. Nie zwracałam uwagi na moje otoczenie.
No bo po co? Miałam ważniejsze sprawy na głowie.
I to był mój błąd. Choć wtedy jeszcze tego nie wiedziałam...
Szłam tak pogrążona w myślach aż nagle przede mną wyrosły cztery postacie.
- No pięknie. Czterech debilnych Gryfonów - pomyślałam.
- Proszę, proszę, Lestrange bez swojego kochasia - zaszydził rudy Łizli.
- Czego chcecie? - zapytałam ostrym tonem.
Nie zamierzam przechodzić do defensywy.
- Ron, zamknij się! Chcę z tobą porozmawiać bez przeszkód. Tylko tyle - odezwał się czarnowłosy Wybraniec.
- Oni stąd pójdą? - spytałam.
Musiałam się upewnić. Nie żebym się ich cykała. Bo nie było czego. Nawet mój skrzat był bardziej straszny.
- Tak. Chodź - powiedział Hary Pota i złapał mnie za rękę.
- Co Ty do kurwy nędzy robisz?! Puszczaj mnie, debilu! - krzyknęłam wkurwiona.
- Chciałem po dobroci, ale się nie dało. Jedynym wyjściem jest użycie siły. Chłopaki, wiecie co macie robić - Potter zaczął coś tam do siebie mamrotać pod nosem.
On naprawdę jest chory.
Łizli, Longbottom i Finnigan zaczęli się do mnie zbliżać z niebezpiecznym błyskiem w oku. Wystraszyłam się. W końcu ich było czterech, a ja jestem sama. Poza tym są ode mnie silniejsi. Ale nie poddam się bez walki.
No fucking way!
Ronald próbował zasłonić mi swoją ubrudzoną tłuszczem ręką usta. Ugryzłam go w nią jak najmocniej. Puścił mnie i zaczął piszczeć jak mała dziewczynka, kiedy się przewróci.
Longbottom z kolei złapał mnie za jedną rękę i starał się chwycić też drugą. Uniemożliwiłam mu powodzenie tego zadania. Jednak Finnigan nie obchodził się ze mną delikatnie, tak jak jego koledzy.
Wziął zamach i uderzył mnie pięścią w brzuch. Zgiełam się wpół i zaczęłam jęczeć.
To bolało kurwa!
- Seamus, co Ty wyrabiasz?! - Potter wydarł się na swojego kumpla.
- Ta dziwka denerwuje mnie już. Należało się jej! Myśli, że jest kimś lepszym tylko dlatego, że ma bogatą rodzinę i niezła z niej dupa. Gówno prawda!
Naprawdę tak oceniają mnie ludzie? Nie wiedziałam...
- Ona taka nie jest. Tomione tylko udaje arogancką i zadufaną w sobie arystokratkę. Ale pod tą powłoką kryje się wrażliwe serce - Potter mnie bronił.
Wow. Niespodziewałam się tego.
- Ta, jasne, jasne. To dlaczego robimy to wszystko?
- Mówiłem Wam już. Inaczej się nie da! Nie rozmawiajmy o tym teraz! - Pot nawijał i nawijał.
No ile można?! Pewnie nie chciał żebym usłyszała. Za późno.
- Trzeba ją uciszyć. Później zrobisz to, co planujesz - odezwał się Ronald.
Harry skinął łepetynką. Brutal Finnigan walnął mnie w głowę. Straciłam przytomność.

****
Obudziłam się w jakimś zupełnie obcym miejscu. Całe ciało mnie bolało. Czułam się tak, jakby przejechał po mnie tir. Próbowałam się poruszyć, ale za bardzo nie mogłam. Miałam związane ręce i nogi. Kurwa no to mam przejebane! Nawet w gardle mi zaschło. Czyli nici z krzyczenia (muszę dużo krzyczeć, bo dostałam rolę w filmie "Krzyk 10" i o dziwo, będę dużo krzyczeć xD)
Nagle w moim polu widzenia pojawił się ten debil przez którego nie wychowywał mnie tatuś. Był nagi. To był straszny widok.
- Powinieneś się leczyć - wychrypiałam z trudem.
- Ależ, Tomionko, skarbie - zaczął, ale nie dałam mu skończyć.
- Naćpałeś się czegoś?! Nie skarbuj mi tutaj! Będziesz miał przesrane jak mój tatuś się o tym dowie! - groziłam bezmózgiemu.
- Taa, jasne. Już się boję.
- A powinieneś. Nawet nie wiesz kto jest moim ojcem.
- No Rudolf, mąż Bellatrix.
- Serio? Buahahahaha nie masz pojęcia jak bardzo się mylisz!
- No to kto jest Twoim ojcem?
Debil myślał, że mu powiem. Ta, już to robię!
- Jakoś nie widzę potrzeby by cię o tym informować. Mój tatuś cię zniszczy, bo cię nienawidzi!
- Zamknij się już! Znudziło mi się już twoje gadanie. Jak uprawiasz seks z Malfoy'em też tyle gadasz?
- A skąd wiesz, że uprawiam seks z Draco? - spytałam.
Oczywiście, robiliśmy to wiele razy, ale Pot nie musi o tym wiedzieć.
- Jakoś nie wyglądasz mi na dziewicę - stwierdził rozczochrany czarnowłosy zboczeniec.
- Pozory często mylą - odparłam.
- Ale nie w twoim wypadku. Ty po prostu lubisz dużo gadać i rządzić innymi!
- Może to prawda. Ale Ty nie masz prawa mnie oceniać! Bo sam jesteś dużo gorszy!
- Ja jestem gorszy od ciebie? - spytał z niedowierzaniem Ten-Który-Żył-Po-To-By-Denerwować-Innych-Swoją-Osobą-A-W-Szczególności-Sexy-Ślizgonów.
-Tak. Bo niby jesteś taki "dobry", a chcesz zniszczyć swoich wrogów. Próbowałeś torturować moją matkę! Ciągnie cię do czarnej magii. I mld wmawiaj mi, że jest inaczej! Przez ciebie najbliższe mi osoby mogą zginąć! Ale ciebie to nie obchodzi! Jesteś pieprzonym egoistą!
Mój wywód zupełnie zaskoczył Pottera. Co chwila otwierał i zamykał usta. Nie wiedział co ma powiedzieć. To był zabawny widok. Szkoda, że nie miałam aparatu przy sobie.
- Ale to nie ja zacząłem. To Voldemort... - wyszeptał błagalnie.
- Gdybyś zginął za pierwszym razem... nie doszłoby do tej sytuacji. Tak więc to tylko i wyłącznie twoja wina!

Tak, wiem, moje argumenty były żałosne, ale nie miałam innych. A lepsze takie niż żadne.

- Wolałabyś żebym zginął? - zapytał Pot.
Miał łzy w oczach.
- Tak byłoby lepiej dla wszystkich. Nie denerwowałbyś ludzi. Ja miałabym rodziców. Severus może poznałby kogoś odpowiedniego. Widzisz, przez ciebie są same nieszczęścia. Powinieneś się zabić.
- Kto wie, może się zabiję... Ale najpierw zrobię coś innego. Marzyłem o tym od kiedy ujrzałem cię po raz pierwszy. Nawet teraz, gdy leżysz związana i bezbronna, jesteś taka piękna... Sprawiasz, że mam ochotę do życia. Kocham cię, Tomione! Zawsze kochałem i będę kochać! Proszę, daj nam szansę. Wiem, że będziemy razem szczęśliwi. Zrozum, Ty nie kochasz Malfoy'a! Jesteś z nim tylko dlatego, że ci kazano. Myślisz, że o tym nie wiem? Ron mi powiedział. On sam ma zaaranżowane małżeństwo z Evanną Johnson. Musisz tylko rzucić Malfoy'a. Później się pobierzemy i będziemy mieli trójkę dzieci. Czeka nas wspaniała przyszłość. Wystarczy, że powiesz jedno, małe słowo... Błagam, powiedz tak!

Borze, ta sytuacja stawała się coraz dziwniejsza!

- WHAT?! ARE YOU FUCKING KIDDING ME?! THERE'S NO FUCKING WAY THAT I'LL CHOOSE YOU!!! SO STOP JOKING AND TELL ME THE TRUTH! YOU'RE A SICK BASTARD! AND IF U WANT TO KNOW, I'LL TELL U- I LOVE DRACO! AND LUCJUS DIDN'T TELL ME: "TOMIONE, I WANT YOU TO MARRY DRACO". DO YOU UNDERSTAND?! AND I DON'T WANT TO LISTEN U TALKING ABOUT THIS STUPID WEASLEY KID! AND PLEASE LEAVE ME ALONE. I WANT TO BE ALONE NOW! SOD OFF! - wygarnęłam mu trochę. Nie będzie mi tu debil jeden miłości wyznawał. Fuuj! I drugie fuuj-Łizli ma narzeczoną?! Nie może być!!! Jam jest teraz w szoku!
- But, Tomione...
- No, I don't want to talk with you right now! FU BITCH!

Hary Pota wtedy przeszedł do działania. Pocałował mnie. Błee, to było obrzydliwe!

- Tatusiu, ratunku! Potter chce mnie zgwałcić! - krzyczałam w myślach.

- Rozluźnij się skarbie. Jesteś piękna, mądra, zabawna, wredna, arogancka, samolubna, charyzmatyczna, zła - szeptał Gryfon całując mnie po szyi.
Co go teraz tak naszło na komplementy? Well, it doesn't matter now, does it?
Robiłam wszystko żeby nie zwrócić zawartości mojego żołądka na Pottera. Choć w sumie może powinnam? Taka mała akcja dywersyjna, a korzyści ogromne. Na sto procent przestałby mnie molestować.
- Nienawidzę cię, Potter! I przysięgam na mojego ojca, że cię zabiję! - zaczęłam mu grozić.
- Voldemort ci nie pozwoli.
- A zdziwisz się. Mam z nim świetne układy - zaśmiałam się.
- To z nim też sypiasz? Twoja matka musi być o to wściekła.
- Nie gustuję w kazirodztwie - stwierdziłam.
- To nie jest kazirodztwo. No chyba, że ... Voldemort to Twój ojciec...
- Bravo geniuszu! Umiesz szybko rozkminiać. W końcu sześć lat to taki krótki okres czasu - odparłam z sarkazmem.
- Dumbledore wie?
- Nie. I się nie dowie. Tylko spróbuj mu powiedzieć.
- Dlaczego mam mu nie mówić? - Potter nie ogarniał.
- Bo Alpo mnie zaavaduje... A ja jestem za młoda by umrzeć!
- Profesor Dumbledore nic ci nie zrobi. Ukryje cię w bezpiecznym miejscu.
- Taa, jasne. Trzy metry pod ziemią... Wybacz, ale tam nie chcę trafić.

Potter nie odpowiedział tylko znowu zaczął mnie całować.
Trzeba było zwymiotować! Wtedy Pota by przestał.

- Uspokój się w końcu, Potter i przestań mnie całować! - krzyknęłam.
Użyłam magii bezróżdżkowej żeby się uwolnić i odrzucić Pottera z dala ode mnie. Debil sięgnął po różdżkę.

-Co, chcesz rzucić na mnie Imperio? A może Crucio? - zaśmiałam się.
- Zamknij się, dziwko! Jeszcze będziesz moja! Nikt inny nie może cię mieć! Jesteś tylko moja! Moja! Słyszysz?
- Nie przeszkadza ci to, że jestem córką Twojego największego wroga, tego, który zamordował Twoich rodziców.
- Nie, to tylko dodaje tej sytuacji smaczku.
- Borze, jesteś nienormalny! Dlaczego nie możesz się zakochać w kimś innym i prześladować inną dziewczynę? Kurwa, zająłbyś się tą dziwką Chang! Ostatnio jej odbija.

czwartek, 29 sierpnia 2013

Przygody Tomione w Hogwarcie

"Przygody Tomione w Hogwarcie"

Soundtrack:
  1. James Arthur "Impossible"
  2. Coldplay "Viva La Vida"
  3. Armin van Buuren "This Is What It Feels Like"
  4. Justin Timberlake "Mirrors", "Sexy Back"


Rozdział piąty

Następnego poranka po pojawieniu się nowych
uczniów obudziłam się bardzo wcześnie. Jakoś nie mogłam spać. Próbowałam zrozumieć dlaczego w zamku zjawiła się elfka oraz seksowny wampir. Nie żeby ich obecność mi przeszkadzała. Zastanawiałam się po prostu czy coś się zmieniło i dlatego przybyli do Hogwartu. A może groziło im niebezpieczeństwo? Hmm, chociaż w sumie Damon nie wyglądał mi na mięczaka, który nie był w stanie się obronić. Wg mnie było na odwrót. To znaczy Damon mógł obronić się przed każdym.
Szybko się ogarnęłam. Po 15-o minutowym prysznicu
ubrałam się w ten okropny szkolny mundurek. Oczywiście moja spódniczka była o jakieś pół metra za krótka – sięgała do połowy uda – ale wg mnie i tak była za długa.
Umówiłam się z Draco, że przyjdzie po mnie
i razem udamy się do WS na śniadanie. Mój chłopak dbał o moje bezpieczeństwo. Ten gupi Łizli razem ze swoimi bezmózgimi kumplami próbowali mnie kiedyś przeklnąć. Trochę im to nie wyszło. Rzuciłam na nich Tsao Ni Ma i było po ataku. Później miałam przez to trochę kłopotów z Minoltą, ale wujek Lucek i Sev wszystko ładnie pięknie załatwili. Nie pytajcie jak, bo i tak Wam nie powiem. Taaa, w sumie to nawet tego nie wiem.
  • Kurwa mać! - krzyknął Dracon wchodząc do mojego pokoju.
    Był delikatnie wkurzony.
  • Co się stało? - spytałam.
  • Ta pojebana elfka się stała! Po co tu przybyła kurwa?! - wydarł się blondyn.
  • Cicho! Elfy są fajne! I niby co takiego zrobiła ci ta cała Pauline?
  • Chciałem być miły. Zaproponowałem jej, że zaprowadzę ją do WS. Chyba myślała, że ją podrywam. Tfu, kto by ją chciał?! Powiedziała, że nie potrzebuje pomocy. Później zapytała czy moje włosy są naturalne czy farbowane. Ergh... przedstawiłem się więc, a ona zaczęła się śmiać z mojego imienia. Dziwaczka! Nie rozmawiaj z nią! Była z nią Pomyluna.
  • Nie mów tak na Lunę! Przecież wiesz, że się z nią przyjaźnię.
  • Taaa, ale z tą "Jestem-Elfką-Więc-Jestem-Od-Ciebie-Lepsza" raczej ci się nie uda – odparł.
  • A założymy się? - odrzekłam zaczepnie.
  • Jasne. O co?
  • Jeśli przegram, na trzeźwo zaśpiewam piosenkę dedykowaną Alpo. A jeśli wygram, Ty zaśpiewasz piosenkę miłosną Minolcie – odpowiedziałam ze śmiechem.
    Byłam pewna wygranej.
  • Umowa stoi – Draco łudził się, że wygra.
    Buahaha nie miał szans!
  • BTW., ładnie dzisiaj wyglądasz, kochanie – powiedział, puszczając mi oczko.
  • Ty yeż wyglądasz całkiem, całkiem, Draconie – odparłam z uśmieszkiem.
    Pocałowałam Dracosława w policzek.
  • To co, jesteś gotowa? Możemy już iść? - zapytał mój boyfriend.
  • Jasne. Tylko powiem mojemu house-elfowi żeby przyniósł mi moją torbę z książkami pod koniec śniadania. Nie będę tego taszczyć jak jakiś Rumun.
    Draco skinął swoją piękną blond główką.
  • Gellert! - zawołałam.
    Nie ja wybierałam imię temu debilnemu skrzatowi domowemu.
    Rozległ się cichy trzask.
  • Tak, pani? Czym Gellert może służyć? - powiedział house-elf kłaniając się nisko.
  • Przynieś moją torbę z książkami do Wielkiej Sali o tej samej porze co zwykle. Nie zapomnij! I przekaż mojemu tatusiowi, że chcę dostać jakiś prezent. Najlepiej kilka – rozkazałam.
  • Tak, pani. Gellert żyje by służyć pani.
  • Jak milutko. Możesz zabrać się do pracy.
    Skrzat ponownie się skłonił, pstryknął palcami i rozpłynął się w powietrzu.
  • Dumbledore w ogóle wie, że go tu trzymasz? - spytał Malfoy Jr ze śmiechem.
  • Nie. I nigdy się nie dowie. Tak jest lepiej. A poza tym nie ma go tu przez cały czas. Przyba kiedy go wzywam. Później wraca do domu.
  • Ok, ogarniam już.
    Opuściliśmy moją sypialnię. Nakorytarzu natknęliśmy
    się na Parvati Patil, Lavender Brown i jej kuzynkę Valerie Brown. Lubiłam Valerie, była jedną z moich przyjaciółek.
    Na widok mnie i Draco Lav-Lav i Parvati zaczęły chichotać jak wariatki. Valerie uśmiechnęła się przepraszająco. W sumie to nie jest jej wina, że ma kuzynkę idiotkę.
    Draco obrzucił nienawistnym spojrzeniem dwie Gryfonki. Nigdy ich nie lubił. Uważał, że są głupie. W sumie miał rację. Jeszcze na dodatek zadawały się z Potterem i Łizlim. To mówiło samo za siebie.
    Szliśmy powoli. Właściwie się nie spieszyliśmy. Nie było ku temu potrzeby.
    Nagle zza rogu wyłoniło się kilka postaci. Prawie na siebie wpadliśmy. To był Hory Pot, Ron Łizli, Neville, Seamus i Dean.
  • Potter, jak tam twój nochal? Naprawili ci go już? - zapytał Dracon z nienawiścią słyszalną w jego głosie.
  • Jak tam twój ojciec, Fretko? Nadal siedzi w Azkabanie? - rudy Łizli zaśmiał się wrednie, a tamte przygłupy się do niego dołączyły.
    Choć nie mieli żadnego powodu. No ale ok, nie każdy to ogarnia.
  • A Ty skąd możesz wiedzieć takie rzeczy, rudy debilu?! Wujek ma się dobrze i nie przebywa w Azkabanie! - krzyknęłam wkurwiona.
    Łizli zrobił wielkie oczy. Zawsze reaguje tak samo, kiedy widzi dużo jedzenia na stole.
  • Cześć Tomione. Możemy porozmawiać? - odezwał się Barry.
  • Niet. Nie mamy o czym – odparłam przez zaciśnięte zęby.
    Denerwował mnie ten Trotter już.
  • Ale Hermiona powiedziała, że nie pójdziesz ze mną na przyjęcie do Slughorna i chciałbym wiedzieć dlaczego.
  • BORZE! Jesteś strasznie denerwujący, wiesz?! Po pierwsze idę z Draco. Po drugie nawet jeśli nie poszłabym z Draco, to nie chcę iść z Tobą. A po trzecie nie lubię Cię! I najlepiej będzie jeśli już sobie pójdziecie. Narazicho – wytłumaczyłam Śmierdzielowi jak chłopu na roli (w Polsce takie przysłowie podobno mają xD ).
    Hory zaczął smutać. Nie chciałam widzieć jak ten beksa płacze. Chwyciłam Dracona za handa i spierdzieliliśmy stamtąd. No matter where, byle jak najdalej!
  • Ale Ty jesteś wredna – powiedział Draco i zaczął się śmiać.
  • Haha, dzięki. Wiem o tym. Pot sobie na to zasłużył. Łaził za mną jak gupi. Już nawet Sev zwrócił na to uwagę.
  • Taaa, ale Sev ma oczy dookoła głowy.
  • LOL, to dlatego nie myje włosów? Bo piana dostałaby mu się do oczu! - stwierdziłam i po chwili śmiałam się tak, jak ciocia Bella lubi najbardziej.
    Moja niby-mama była wspaniałym wzorem do naśladowania jeśli chodzi o grę aktorską. W sumie szanowałam ją za całokształt. Była świetna i basta! A kto jej nie lubi ma Avadą w ryja! Tak, Klaustrofobia, Ty pierwsza oberwiesz!
  • Z czego się śmiejecie? - usłyszeliśmy pytanie.
    Odwróciłam się i patrzyłam prosto w twarz Klaustrofobii Młotek, najgorszej dziwki, debili, sumo i członka Zakonu Kurczaka! Nic dziwnego, że przegrywali wojnę skoro przyjmowali w swoje szeregi taką hołotę!
  • Nie twoja sprawa! - odpowiedziałam zimno.
    Ergh jak ja jej nienawidzę!
  • Chyba jednak moja. Severus raczej się nie ucieszy jeśli się dowie, że go obgadujecie.
  • Leć i mu powiedz! Tylko jakoś wątpię czy ci uwierzy – Draco wtrącił swoje trzy grosze/knuty/centy.
  • A to niby dlaczego, Fretko? - zapytała głupkowato Młotkówna.
  • Zamknij się, Klaustrofobia! Nie dotarło do ciebie, że po pierwsze (primo) Severus cię nie lubi?! Po drugie (secundo) Sev lubi nas! A po trzecie (tercio) jesteś głupia, brzydka, gruba i na niczym się nie znasz! No i po czwarte Ron Łizli pasuje do ciebie idealnie! A teraz FU BITCH! Bo zaraz cię tak uszkodzę, że nawet 'Reparo' ci nie pomoże – powiedziałam to martwym tonem, bo był po Avadzie haha.
    Klaustrofobia zakwiczała jak świnia, puściła bąka i uciekła gdzie pieprz rośnie. A my szybko popędziliśmy przed siebie, byle dalej od tego smrodu. Już nawet odchody trolla ładniej pachniały!
  • BORZE, ale z niej wieprz! Ciekawe dlaczego trafiła do Hufflepuffu? - odezwał się Draco kiedy mogliśmy już normalnie oddychać.
  • Pewnie dlatego, że nie pasowała nigdzie indziej.
    Szliśmy dalej w milczeniu. Po 5 minutach byliśmy na miejscu. Draco otworzył i przytrzymał dla mnie drzwi. Mój kochany gentleman.
    Usiedliśmy na swoich stałych miejscach. Było jeszcze dość wcześnie także wielu uczniów wciąż się nie pojawiła. W sumie tak było lepiej. Damon siedział po mojej prawicy.
  • Kawy? - spytał brunet.
  • Tak, chętnie – powiedziałam.
  • Po chwili przede mną stał kubek z gorącą kawą.
  • Dziękuję – odrzekłam i uśmiechnęłam się z wdzięcznością.
  • Ciężka noc? - zagadnął Salvatore.
  • Raczej poranek. Zdążyłam już nadziać się na moich wrogów. To nie były miłe spotkania.
  • Masz wrogów? Kogo? - zaciekawił się Damon.
  • Chyba każdy ma jakiegoś wroga. Ok, iwęc zaraz poznasz pełną listę moich wrogów – zaśmiałam się serdecznie.
    Draco trzymał dłoń na moim udzie i przesuwał ją niebezpiecznie w wiadomo jakie rejony. To trochę utrudniało mi koncentrację.
  • No to czekam – odparł nowy, seksowny nabytek Slytherinu.
  • Hmm, no więc... Klaustrofobia Młotek,Harry Potter, Cho Chang, Ron Łizli, Albus Dumbledore,Minerwa McGonagall, Lavender Brown, Parvati i Padma Patil, Marietta Edgecombe.
  • Trochę sporo... Dyrektor i jego zastępca?
  • No taak. Wiesz, jakoś nie nabieram się na ich pseudo dobroć. Każdy człowiek ma w sobie dobro i zło. Jednak ci, którzy negują tą ciemną stronę swojej osobowości, sami siebie oszukują. Nie da się sprawić żeby twoje mroczne ja zniknęło. Ono jest częścią twojego jestestwa, zawsze było i będzie.
  • Wow, nie wiedziałem, że jesteś filozofem – powiedział totalnie zaskoczony sexi wampir.
  • Ha ha wiem. Czasem mam takie rozkminy. W końcu jestem w Ravenclawie. To jedyny dom, który cokolwiek ogarnia.
  • Jesteś w Ravenclawie?
  • Tak, ale zawsze siedzę ze Ślizgonami. Tutaj jest lepsza atmosfera.
  • To tak można sobie siedzieć gdzie się chce? - spytał Damon.
  • Hmm, właściwie to nie. Ale ja nie zamierzam robić tego co inni. Także będę siedzieć tam gdzie mi się podoba. Niech tylko ktoś spróbuje mi zabronić! Wtedy czeka go los gorszy niż Avada!
  • Rozumiem.
  • Cieszę się. Damon, Ty jesteś wampirem, prawda? - spytałam prosto z mostu.
  • Tak, jestem. A co? Boisz się mnie teraz kiedy znasz prawdę?
  • Nie mówię, że się ciebie boję. Po prostu byłam ciekawa. Kiedyś oglądałam razem z tatusiem i wujkiem taki mugolski serial "The Vampire Diaries" i Ty tam grałeś! Teraz mi się przypomniało!
  • Hmm, no tak.
  • Jesteś geniuszę! A ja jestem twoją fanką! Dasz mi autograf?
  • Jasne.
    Ha ha Damon się speszył. Mam taki wpływ na innych ludzi. To chyba ta moja bezpośredność tak na nich działa. Nie ma dla mnie tematów tabu.
  • Tomione, dostałaś list – głos Draco sprowadził mnie z powrotem na ziemię.
    Znowu się zamyśliłam. Ostatnio coś często popadam w zadumę.
  • Rzeczywiście. Ciekawe od kogo to? - powiedziałam i wzięłam do ręki zapieczętowaną kopertę. Było na niej napisane moje imię i nazwisko. Zaintrygowana otworzyłam ją i wyciągnęłam list.
    "Szanowna panno Lestrange,
    Prosiłbym by zajęła pani miejsce przy stole Ravenclawu. Spodziewamy się dzisiaj wizyty kilku przedstawicieli Ministerstwa Magii. Nie chcę żeby robiła pani problemy. Mam nadzieję, że uczyni pani to o co panią proszę.
    Szczerze pani oddany,
    Albus Dumbledore
    PS. Dowiedziałem się ostatnio kilku naprawdę interesujących rzeczy o pani. Myślę, że śmiałaby się pani wraz ze mną. Niektóre są bowiem bardzo zabawne."
Złożyłam list i wpatrywałam się w swoje dłonie.
  • Czy Drops zasugerował właśnie, że wie o tym kim jestem naprawdę? Ale w jaki sposób się dowiedział? Przecież wszyscy, którzy o tym wiedzieli, znali i praktykowali oklumencję. Więc jak to jest możliwe? Ktoś mnie wydał?! Tylko, że w takim wypadku Dumbledore chciały wykorzystać mnie przeciwko tatusiowi. A on nie zrobił jeszcze żadnego kroku w tą stronę – biłam się z myślami
    Spojrzałam na dyrektora. Uśmiechał się do mnie ciepło. Oczywiście od razu nabrałam jeszcze większych podejrzeń. To nie moja wina, że nie ufałam takim człowiekom jak on. Miałam to zapewne po daddy'm Vłodku.
  • Kto do ciebie napisał? = zapytał Draco.
    Zamiast odpowiedzieć na pytanie, bez słowa wręczyłam blondynowi list. Niech sam przeczyta. Po skończonej lekturze Malfoy Jr zbladł. Widocznie doszedł do tych samych wniosków co ja.
  • Co zrobisz? - spytał szeptem, tak żeby nikt nie usłyszał.
  • Usiądę razem z moimi Krukonami.
  • Wiesz co mam na myśli – powiedział jeszcze ciszej Draco.
  • Wiem. Ale nie wiem co on planuje. Nie jestem przygotowana na bezpośrednie starcie. Musimy się skontaktować z Sam-Wiesz-Kim i Sam-Wiesz=Po-Co. Tylko to może nie być bezpieczne. Ale w naszej sytuacji chyba już nic nam nie zaszkodzi – odszeptałam swoją odpowiedź.
  • Idziesz już? - zapytał Draco głośno.
    Skinęłam główką. Dracon pochylił się i pocałował mnie delikatnie w usta.
  • Będzie dobrze – wyszeptał mi do ucha.
  • Do zobaczenia za chwilę – powiedziałam i uśmiechnęłam się do przyjaciół.
    Wstałam i niczym rasowa modelka chodząca po wybiegu tanecznym krokiem podeszłam do stołu Ravenclawu. Cała szkoła bezczelnie się na mnie gapiła. Wkurzyło mnie to. Wsunęłam się miejsce obok Luny.
  • Cześć – przywitałam się z blondynką.
  • O, witaj Tomione. Pięknie dziś wyglądasz – odezwała się Lunałka tym swoim rozmarzonym głosem.
  • Dziękuję, ty również wyglądasz wspaniale. BTW. bardzo oryginalne kolczyki – odparłam z uśmiechem.
  • Och, dziękuję. Mił, że zauważyłaś. To rzodkiewki z ogrodu mojego taty. Jeśli chcesz, mogę dać ci takie same.
  • Naprawdę? - zapytałam z udawanym entuzjazmem.
    Luna nie domyśliła się i uśmiechnęła promiennie.
  • Tak, tak. Zaraz napiszę do taty i za kilka dni będziesz miała swoje kolczyki.
  • Cudownie – odrzekłam z sarkazmem.
    Nie założę ich nigdy! No może raz żeby nie urazić uczuć mojej przyjaciółki.
  • A może Hermionie i Ginny też takie dasz? - podsunęłam wspaniałomyślnie.
    Przynajmniej nie tylko ja będę wyglądać jak idiotka.
  • Och, jakie to słodkie. Dwa przyjaciółeczki będą miały takie same badziewne kolczyki – powiedziała Cho szyderczo.
  • Zamknij się, Chang! Nikt nie pytał cię o zdanie! - odpowiedziałam zimno.
  • Bo co mi zrobisz, Lestrange? Rzucisz na mnie Crucio? Twoja świrnięta mamusia by tak zrobiła – brzydka Chinka zaśmiała się wrednie.
  • Nie waż się obrażać moich rodziców! - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
  • Nie zabronisz mi! Będę robić to co chcę – ta idiotka zaczęła się śmiać.
  • Zobaczymy kto się będzie śmiał ostatni, brzydalu! Twoja matka jutro będzie martwa! Voldemort ją zabije! Chociaż nie, nie jest na tyle ważna! Wyśle więc Fenira żeby ją wykończył! I co, masz jeszcze coś do powiedzenia?! No słucham! - odparłam z nienawiścią.
    Cho-Cho zaczęła drżeć. Pewnie się rozbeczy zaraz.
  • I jeszcze jedno, Chang. Myślisz, że jesteś wyjątkowa, bo jebany Wybraniec był z tobą na jednej, totalnie nieudanej randce?! No to przyjmij do wiadomości, że nie jesteś nikim specjalnym!
  • Ty też nie jesteś nikim wyjątkowym. To, że Draco Malfoy został zmuszony przez swojego ojca żeby z tobą być o niczym nie świadczy. Zazdrościsz Cho po prostu – odezwała się wielce "inteligentna" psiapsióła Chinki-Marietta Edgecombe.
    Jej argumenty były żałosne.
  • O, Marietta. Znasz może jakiś dobry krem na pryszcze? Bo znajomy ma z nimi problem – odparłam i uśmiechnęłam się wrednie.
    Pryszczata Marietta ( zasługa Hermiony i moja, bo to ja powiedziałam Gryfonce o tym zaklęciu) otworzyła i zamknęła usta. To było zabawne.
  • Jesteś taka sama jak twoja matka! - wyrzuciła z siebie niedoszła dziewczyna Pottera.
    Bo jedna randka to chyba za mało żeby kogoś tak określić, nie uważacie?
  • Haha, dzięki. Mamusia się ucieszy, że ludzie mówią o tym iż jestem do niej podobna.
  • Dziwka! - odparła Cho.
  • Ach, mówisz o sobie? Jak miło, że w końcu się przyznałaś – zaśmiałam się serdecznie.
  • Ergh – wydusiła z siebie Chinka.
  • Co? Słów ci zabrakło? Wow. Gdzie to zapisać? Czekaj, napiszę do Proroka, to wspomną o tym w artykule. Ale się ludzie zdziwią.
  • Czemu tu siedzisz? Czyzby twój fretkowaty chłopak miał cię dość? - Padma Patil zabrała głos.
    Była tak samo głupia jak jej siostra bliźniaczka. Należała do fanek Cho.
  • No cóż, zmartwię Was, ale nie.Wiem, że bardzo Was interesuje moje życie uczuciowe. Tym bardziej, że nie macie własnego. Jednak usiadłam tu, ponieważ profesor Dumbledore mnie o to ładnie poprosił. Przedstawiciele Ministerstwa wpadają z wizytą. Pewnie chcą zabrać Klaustrofobię i Cho. Nie będę tęsknić! - wyjaśniłam słodkim tonem.
    Chang się rozryczała. Ta dziewczyna była jakaś dziwna. Serio. Nie rozumiałam jej.
  • Jak śmiesz?! Nie wiesz, że Cho jest bardzo wrażliwa – wydarła się na mnie Patilówna.
  • Hmm, I don't care! - zaśmiałam się.
  • Mścisz się na Cho za to, że Harry nigdy cię nie chciał. Wolał Cho! - zarzuciła mi Padma.
  • Chyba śnisz?! Do twojej wiadomości: dzisiaj powiedziałam Potterowi żeby się ode mnie odwalił! A jeśli nie wierzysz, spytaj swojej siostrzyczki. Ona była tego świadkiem – powiedziałam dobitnie.
    Ta gadka-szmatka już mnie wkurzała. Powoli traciłąm cierpliwość. Jeszcze jedno słowo i rzucę na którąś klątwę! W sumie najlepiej na wszystkie... Będzie spokój przynajmniej.
  • Może już się zamkniecie?! Mam dość tych kłótni rozwydrzonych nastolatek! Nie macie nic innego do roboty? Nie musicie obrzucać się wyzwiskami – do "rozmowy" wtrąciła się kolejna osoba.
    Spojrzałam kto ośmielił się tak odezwać. Proszę, proszę... elfka ma tupecik. Puściłam do niej oczko. Uśmiechnęła się.
  • Pauline Marie Taylor – przedstawiła się wyciągając rękę.
  • Tomione Alexis Ri... Lestrange – powiedziałam i uścisnęłam jej dłoń.
    Ups. Prawie zdradziłam moje prawdziwe nazwisko. Na szczęście nikt nie zwrócił uwagi na moje przejęzyczenie.
  • Miło mi cię poznać. Luna dużo o tobie mówiła – odparła Pauline z uśmiechem.
  • Mam nadzieję, że same dobre rzeczy. Jesteś pierwszym elfem tutaj, w Hogwarcie.
  • Czytałam o tym w "HH".
    Naszą konwersację przerwało pojawienie się kolejnego listu do mnie. Tym razem rozpoznałam charakter pisma. Otworzyłam kopertę i znalazłam tam list następującej treście:
    "Kochana Tomione,
    Kiedy się spotkamy? My z George'm nie możemy się już doczekać. Strasznie za tobą tęsknimy.
    Dlatego wpadniemy do Hogsmeade żeby się z tobą zobaczyć.
    Podaj termin następnej wizyty.
    Mam nadzieję, że będzie ona niedługo.
    Pamiętaj o tym co powiedzieliśmy ci z George'm na twoim pierwszym roku <<Nie ważne kto jest twoją matką czy ojcem. Liczy się to jaka ty jesteś. Staraj się być sobą i nie udawaj kogoś kim nie jesteś!>>
    Ta, to była trochę długa wypowiedź haha
    BTW. George się pyta jak tam sprawy sercowe?
    Malfoy dobrze się sprawuje?
    Gdybyś chciała wymienić go na lepszy model, to obaj zgłaszamy swoją kandydaturę. Haha, taki żarcik.
    A jak tam eliksiry i OPCM?
    Podobno Snape w końcu dorwał w swoje niecne łapska Obronę.
    Liczymy na dłuugaaśną odpowiedź.
    A teraz lecę, bo interesy wzywają.
    Łap pozdrowienia od Freda i George'a :*
    PS. Nie daj się tłustowłosemu dupkowi i blondwłosej Fretce!
    Trzymaj się ciepło!
    Love ya,
    Fred "
    Zrobiło mi się ciepło na sercu. Uwielbiam bliźniaków! Są niesamowici. Cieszę się, że zostaliśmy przyjaciółmi. Często przysyłają mi swoje produkty. Kilka lat temu pomagałam im je testować. To było mega zabawne. Szczególnie wtedy kiedy George'owi wyrosła trzecia ręka prosto z tak zwanej "drugiej twarzy" czyli innymi słowy dupy (wyjaśnienie dla nieogarniających). Na szczęście udało się nam przywrócić tyłek George'a do normy.
  • Tomione, poznaj Shadow Black – głos Luny wyrwał mnie z zadumy.
    Spojrzałam na Lunałkę. Obok niej siedziała bardzo ładna dziewczyna.
  • Cześć. Jestem Shadow Black – przywitała się.
  • Hej. Jestem Tomione Alexis Lestrange. Jesteś może córką Syriusza? - spytałam.
  • Tak. A o co chodzi?
  • Syriusz to mój wujek. Tak więc jesteśmy kuzynkami – powiedziałam i uśmiechnęłam się promiennie.
    Shadow odwzajemniła uśmiech.
  • Do której klasy będziesz chodzić? - zapytałam zaciekawiona.
  • Do szóstej – odpowiedziała córka Łapy.
  • O, to tak samo jak ja i Draco – powiedziałam i wyszczerzyłam zęby.
  • Chyba nie mówisz o tym tlenionym blondynku, okropnym i zarozumiałym arystokracie? - do rozmowy wtrąciła się Pauline.
  • Taak, Draco to mój chłopak – odparłam z leniwym uśmieszkiem.
  • No to współczuję Ci. Jest straszny! Nie wiem co ty w nim widzisz? - odrzekła elfka ze wzdrygnięciem.
  • Przy bliższym poznaniu Draco wiele zyskuje. Jeśli wiecie co mam na myśli – zaśmiałam się i puściłam do nich oczko.
    Luna wiedziała, że często robię aluzje na temat mojego życia seksualnego i przyzwyczaiła się już do tego.
  • BORZE, czy ty mówisz o seksie?! - spytała oburzona Pauline.
    Shadow patrzyła na mnie ze zdumieniem. Miała to po swoim ojcu. Wujek też często paczał na mnie takim wzrokiem.
    Najlepsze było to, że Hory Pot i Alpo myśleli iż Syriusz zaliczył zgona w czerwcu w Ministerstwie. Prawda była dla nich o wiele gorsza-ostatni żywy, męski przedstawiciel starożytnego rodu Black dołączył do mojego tatusia. W ministerstwie zginął jakiś chiński czarodziej, któremu podaliśmy eliksir wielosokowy. I wszyscy się nabrali. Często się z tego śmiejemy razem z wujaszkiem Łapą.
  • Tak, mówię o seksie. Nie wstydzę się o tym rozmawiać. W końcu to jest normalna czynność, taka sama jak oddychanie czy sen – szepnęłam.
    Jeszcze jakieś pierwszoroczne dziewice by mnie usłyszały. I byłby bulwers stulecia. A ja przecież muszę dbać o mój image. W końcu jestę prefektę.
  • Tomionko, Potter znowu się na ciebie patrzy – odezwała się siedząca na przeciwko mnie Anabella Price.
    Była moją i Luny przyjaciółką. Tak jak my zakręcona i szalona.
  • Niech spierdala do Św. Munga! - wkurzyłam się z deczka więc sobie przeklnęłam.
    To przynosi mi chwilową ulgę.
    Postanowiłam chapnąć co nieco żareła, bo zrobiłam się głodna. Niedaleko mnie stał półmisek z pieczonymi kiełbami, ale nie lubię żreć mięcha. Od tego się tyje. Tak więc wybrałam musli ze świeżymi owocami. Zjadłam kilka łyżek.
  • Dzisiaj pierwsze są eliksiry, tak? - rzuciłam pytanie w przestrzeń.
  • Tak, dzisiaj będziemy robić Eliksir Miłosny – odpowiedziała Anabella.
  • Milutko. Oby tylko Pot nie dolał mi Amortencji do żadnego napoju. To by było straszne – wzdrygnęłam się na samą myśl o tym.
  • Tomione, mój tata się pyta czy napiszesz jakiś artykuł do najnowszego numeru "Żonglera"? - Lunałka zadała mi pytanie.
  • Jasne. Z przyjemnością.
    Lubię pisać. Nawet do takich dziwnych gazet jak "Żongler". Sprawia mi to wielką frajdę.
  • No to wspaniale. Będziesz kontynuować swój cykl "Dlaczego ja? Czyli trudne życie młodej arystokratki"?
  • Tak, pochłonęło mnie to zupełnie. To ciekawy temat. Draco, wujek Lucek i ciocia Cyzia są tym zachwyceni. Próbują mnie namówić do napisania powieści. Może później. Haha! Znowu głupoty gadam, ale to normalka – zaczęłam się śmiać jak "gupek".
    Pauline spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem. Luknęłam na nią pytająco.
  • Czemu ten skrzat domowy tutaj stoi? - spytała panna Price.
    Szybko ogarnęłam sytuację. Rzeczywiście, Gellert stał za mną. Trzymał moją torbę.
    Kuffa, zapomniałam mu powiedzieć żeby się nie rzucał w oczy. No i teraz mam przesrane! Po prostu super świetnie.
  • Pani kazała, Gellert wykonał – odezwał się house-elf.
  • Połóż torbę na siedzeniu obok mnie i znikaj stąd. Już! - odparłam cicho.
    Byłam zła i to było widać. Skrzat postanowił lepiej poznać twardą posadzkę, bo skłonił się tak, że tym swoim ryjkiem stykał się z podłożem.
  • Jak sobie życzysz, pani. Gellert żyje po to, by pani służyć – stwierdził skrzat tym swoim piskliwym głosikiem.
  • Jasne, jasne. Spadaj! - delikatnie podniosłam głos.
    Skrzat na swoje szczęście wykonał moje polecenie.
    Było już jednak za późno. Szkoda została już bowiem wyrządzona.
  • Panno Lestrange, czy mogłaby pani tu podejść? - zapytał Alpo Bubbledor.
    Chcąc, nie chcąc musiałam tak zrobić. Człowieki paczały.
    Po chwili stałam przed obliczem znienawidzonego dyrektora.
  • Co to ma znaczyć? Co to był za skrzat? Żądam wyjaśnień! - odezwał się Albus.
    Już nie był przyjacielskim staruszkiem. Teraz był przeprogramowany na tryb "wkurzający staruch, który wtyka nos w nieswoje sprawy!".
    Odetchnęłam głęboko aby uspokoić skołatane nerwy.
  • To skrzat, którego dostałam od wujka Lucjusza i cioci Narcyzy – wyrecytowałam odpowiedź z szybkością karabinu maszynowego.
  • A co on tu robił? - spytał już łagodniejszym tonem Drops.
  • Przyniósł mi parę drobiazgów o które prosiłam w ostatnim liście. Nic nadzwyczajnego. Głównie książki i kosmetyki – wyjaśniłam.
  • Następnym razem proszę mnie uprzedzić o czymś takim.
  • Oczywiście, profesorze. To już się nie powtórzy.
  • Może już pani wrócić do swojego stołu. Miłego dnia – powiedział Alpo i uśmiechnął się dobrotliwie.
  • Dziękuję. Miłego dnia – odparłam i wróciłam na swoje miejsce. Wzięłam moje rzeczy i wyszłam z WS.
    Nie zauważyłam, że chwilę po mnie ktoś również opuścił Wielką Salę...
    * Najdłuższy do tej pory rozdział. Ale nie ukrywam, że uwielbiam pisać takie telenowele :D
    To okazja by zaprezentować różne oblicza Tomionki – wrażliwej, złośliwej, zarozumiałej...
    Rozdział ten dedykuję Kindze, Tosi, Paulince, Gosi, admince Malinie, mojej synowej Natalii (kiedy wpadniecie ze Scorpiusem na rodzinny obiadek?), wszystkim Adminom ze SZBAK i Z poważaniem-dzieci wychowane na Harrym. oraz Dominice, Róży, Kate, Tomowi i każdemu kto to czyta <3
    Jesteście najwspanialszym gronem odbiorców z którym kiedykolwiek się spotkałam.
    Dziękuję za wszystkie komentarze.
    Kocham was! <3
    Szósty rozdział pojawi się raczej w przyszłym tygodniu. Nie zdradzę co będzie się w nim działo. Potrzymam Was trochę w niepewności. ^^
    Pozdrawiam :*
    Tomione Alexis Malfoy
    PS. Czytasz=komentujesz :)


środa, 31 lipca 2013

LIEBSTER AWARD

LIEBSTER AWARD


"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

Dostałam nominację od: http://mroczny-elf-w-hogwarcie.blogspot.com/


1. Dlaczego zaczęłaś pisać blog?
Sama nie wiem. Po prostu lubię wymyślać jakieś historyjki. Teraz mogę połączyć ze sobą trzy moje ulubione serie: HP, WP i TVD. I to jest wspaniałe. Bardzo mnie to wciągnęło.
2. Twoja ulubiona postać z HP.
Draco Malfoy, Hermiona Granger, Tom Marvolo Riddle, Fred i George Weasley'owie, Syriusz Black i Severus Snape.
3. Twoja najmniej lubiana posatć z HP.
Ron Weasley, Cho Chang i Albus Dumbledore.
4. Ulubiony przedmiot w Hogwarcie?
OPCM, numerologia, eliksiry, zaklęcia, starożytne runy i transmutacja.
5. Cytat, który Cię inspiruje?
"Wielkość wzbudza zawiść, zawiść rodzi złość, złość sprzyja kłamstwom."
6. Do którego domu należysz?
Ravenclaw
7.  Przeczytałaś inne książki prócz HP? (jeśli tak podaj tytuł)
Tak, wiele. Nie mam ze sobą kartki z tytułami.
8. Jaki pisarz (prócz Rowling) Cię inspiruje?
Tolkien, Coelho, King, Roth i Collins.
9. W jakiego bohatera HP wcieliłbyś/abyś się?
W Hermionę Granger. Choć z charakteru bardziej przypominam Draco.
10. Czym się interesujesz?
Muzyką, sportem, filmem, historią, tańcem i modą.
11. Czy myślisz, że zostaniesz z HP na zawsze?
Oczywiście. Nie wyobrażam sobie mojego życia bez HP!


Pytania do nominowanych blogów:
1. Co cię skłoniło do napisania bloga?
2. Jaki jest twój ulubiony parring z HP?
3. Gryffindor, Slytherin, Hufflepuff, Ravenclaw?? :)
4. Dlaczego Harry Potter??
5. Śmierciożerca czy członek Zakonu Feniksa? ^^
6. Twoja ulubiona postac z HP
7. Najmniej lubiana postać z HP
8.  Czy ciekawią cię inne książki niz HP?
9. Ulubiony cytat z HP?
10.Jesteś animagiem? W jakie stworzenie się zmieniasz?
11. Twój ulubiony nauczyciel z HP?

środa, 26 czerwca 2013

Przygody Tomione w Hogwarcie





Soundtrack:
  1. Adam Lambert "Whataya Want From Me"
  2. Linkin Park "What I've Done", "Leave Out All The Rest"
  3. Guns N Roses "Used To Love Her"
  4. Pierce The Veil "King For A Day" (Ft. Kellin Quinn)


Rozdział trzeci


  • Tematem naszych dzisiejszych zajęć jest animagia – usłyszałam głos Minolty.
    Właśnie udało się nam (mnie i Draco) wkroczyć w wielkim stylu
    na transmutację. McGonagall się skrzywiła. To chyba jedyna mina, którą "Mi" potrafi zrobić.
  • Proszę, proszę. Kto nas zaszczycił swoją obecnością... . Panna Lestrange i Pan Malfoy. Siadać na swoje miejsca i nie przeszkadzać!
  • Spoko. Zawsze tak robię – odezwałam się ze złością.
  • Masz jeszcze coś ciekawego do powiedzenia,Panno Lestrange? - spytała zimno Minerwa.
    Głupia kocica nigdy mnie nie lubiła. Może dlatego, że byłam
    od niej inteligentniejsza? Mniejsza z tym. Chuj mnie to teraz obchodzi!
  • A żebyś kurwa wiedziała! Jesteście bandą pseudo dobrych idiotów! Udajecie, że zło Was nie kręci, a tak naprawdę marzycie o tym żeby dołączyć do Voldemorta! - wydarłam się.
  • Skąd taki wniosek? - zapytał Harry Dżejms Portier, Barry Trotter czy jak tam go jeszcze zwą.
  • Nawet Ty chciałbyś do niego dołączyć. Myślisz, że nie widzę jak bardzo lubisz władzę – zaśmiałam się wrednie.
  • Nigdy! On zabił moich rodziców! Jest podłym draniem i mordercą! Nienawidzę go!
  • Och, zamknij się wreszcie! Nie będę dłużej słuchać tych bzdur! Wychodzę, Minolta! - rzuciłam w stronę osłupiałej opiekunki Gryffindoru.
  • Tomione, zaczekaj! - zawołała Hermiona.
  • Sorka, Miona. Muszę iść. Draco, idziemy – powiedziałam.
    Trzasnęłam drzwiami za nami. Blondyn złapał mnie za ramię
    i mocno trzymał.
  • Co Ty kurwa wyrabiasz?! Pojebało cię zupełnie?! Chcesz mieć kłopoty? - wydarł się na mnie.
  • Mam to daleko w dupie. Są ważniejsze sprawy niż jakaś durna transmutacja!
  • Co się stało, kochanie? - spytał trochę spokojniejszym tonem.
  • Martwię się, Draco. Co z nami będzie jeśli Potter wygra?
  • Nie wiem. Nie myśl o tym teraz.
  • A kiedy, Draco? To może się stać w każdej chwili. Nie chcę stracić ojca po raz kolejny ... .
  • Obiecaj mi coś – powiedział blondyn.
  • Co takiego? - zapytałam.
  • Obiecaj, że kiedy zacznie się prawdziwa walka ukryjesz się razem z moją matką, siostrą i Islą.
  • Ale, Draco, nie mogę się ukryć. Nie mogę ze względu na mojego ojca, ciebie, Lucjusza, Severusa, Bellatrix ... . Przecież wiesz – wyszeptałam cichutko, drżąc na całym ciele.
    Draco przytulił mnie mocno. Nagle usłyszeliśmy
    chrząknięcie. Spojrzałam na tego ktosia, który ośmielił się na mnie chrząknąć.
  • No pięknie. Drops musiał wyleżć. Pewnie zabrakło mu jego cytrusków i stęsknił się za "Małą Mi" – pomyslałam wrednie.
  • Panna Lestrange, pan Malfoy – powiedział i skinął swoją łepetyną na powitanie.
  • Joł, ziom – odezwałam się.
    Draco szturchnął mnie łokciem w bok żebym
    się zamknęła.
  • Czy nie powinniście być czasem na transmutacji? - spytał uprzejmie Alpo (Albus dla niewtajemniczonych xD).
  • Tak, profesorze. Tylko Tomione nie czuje nie zbyt dobrze i idziemy właśnie do SS – odpowiedział Draco.
    Niezły z niego kłamczuszek.
  • Co się stało, panno Lestrange? - zapytał Albus.
    Udawał tylko, że się o mnie troszczy. Tak naprawdę
    miał mnie daleko w du... eee ... miejscu gdzie słońce nie dochodzi.
  • Barry próbował mnie otruć – odrzekłam i chwyciłam się za brzuch.
    Grę czas zacząć.
  • Jaki Barry? W Hogwarcie nie ma żadnego ucznia o takim imieniu – odezwał się Drops po chwili namysłu.
  • Chodziło jej o Pottera. Biedaczka, już majaczy – syn Lucjusza odparł i otoczył mnie troskliwie ramieniem żebym nie upadła.
  • Zaprowadź pannę Lestrange do SS, panie Malfoy. I powiedz pani Pomfrey żeby informowała mnie na bieżąco o stanie zdrowia pacjentki– Alpo zwrócił się do Dracosława.
  • Dobrze, profesorze – blondyn się podlizywał.
    A tak naprawdę to Drakkie-Poo ma super misyję od
    tatusia – ma zaavadować Dropsiarza aby ten nie przeszkadzał. Jestem więcej niż pewna, że mu się powiedzie. Draco jest wspaniałym czarodziejem.
    Dumbuś poszedł irytować kogoś innego. Kiedy tylko zniknął
    mi z oczu odparłam:
  • Kiedyś go zaavaduję! Zobaczysz, Draco.
    Dracuś uśmiechnął się słysząć moje słowa.
    Również nie darzył sympatią brodatego Dropsa. Pewnie dlatego iż ten uzależniony od cukierków gupol faworyzował Trottera i lubił kurczakożercę.
  • Idziemy do Cassiopei? - spytałam blondyna.
  • Po co chcesz iść do mojej siostry? Przecież jest teraz na zajęciach – powiedział Ślizgon.
  • No właśnie jej nie ma. Pewnie szaleje gdzieś z Teodorem.
  • Czemu miałaby to robić? - Draco nie ogarniał.
  • Rozkmiń w końcu, mądralo – rzuciłam z sarkazmem.
  • WTF?
  • Cassiopeia chodzi z Teo już od jakiegoś czasu.
    Dracuś miał minę jakby odwołali tegoroczne święta.
  • Kurwa, czemu ja o niczym nie wiem?! - krzyknął nieźle wkurzony.
  • Twoja siostra nie chciała cię denerwować – powiedziałam łagodnie.
  • No to jej kurwa nie wyszło! Jestem wkurwiony na maxa i zaraz zajebię Teodorowi w ryja! - wydarł się Drakkie-Poo.
  • Stul pysk, idioto! Chcesz żeby wielbiciel cukierków znowu tu przylazł? Bo ja nie. I lepiej żeby tak żostało – uciszyłam blondaska.
  • Tomione, ale ... - zaczął, ale nie dałam mu skończyć.
  • Zamknij ryja, debilu! Idziemy! - rozkazałam.
    Użyłam mojego "tonu ostatecznego" przy którym nie ma
    już żadnej dyskusji. Skierowaliśmy się w stronę lochów gdzie mieściły się Pokój Wspólny i sypialnie Ślizgonów. Wiedziałam gdzie mam iść. Przez sześć lat zdążyłam dogłębnie poznać te tereny (jeśli wiecie co mam na myśli haha).
  • Jak myślisz, gdzie mogą być? - zapytał Draco.
  • Nie pamiętasz gdzie mieliśmy największą zabawę? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
  • Dormitorium chłopaków – odparł z charakterystycznym uśmieszkiem i błyskiem w oku.
  • Tak. Coś czuję, że to będzie niezłe - odrzekłam z ironicznym uśmieszkiem.
  • Dlaczego?
  • No bo Isla i Blaise też się gdzieś zawieruszyli.
  • Chyba nie sądzisz, że ... - zaczął Draco.
    Nie musiał kończyć swej wypowiedzi. Zrozumiałam o co mu chodzi.
  • Dokładnie tak sądzę – wyszeptałam.
    Mina mojego seksownego blondyna była genialna.
    Musiałam zacisnąć zęby żeby nie wybuchnąć śmiechem.
    Po pięciu minutach dość szybkiego marszu byliśmy na miejscu.
  • Potter śmierdzi – Draco powiedział hasło, a ja myślałam, że się posikam ze śmiechu.
    Sev kocham cię za to hasło! (Ci którzy nie
    wiedzieli o tym, że to Severusek wymyśla haseło do PW Ślizgonów, to gupi mugole i wielbiciele zwierząt xD Szczególnie kurczaków Haha)
    Weszliśmy do PW i biegiem udaliśmy się do sypialni chłopców z szóstego roku.
    Dobrze, że wcześniej rzuciłam na nas
    niewerbalnie zaklęcie wyciszające.
    Nasze gołąbeczki- kochaneczki nie słyszały, że się zbliżamy.
    Wkroczyliśmy do dormitorium jak gdyby nigdy nic.
    Nie byliśmy przygotowani na to, co zastaliśmy w środku.
    Cassiopeia, Isla, Teodor i Blaise gnieździli się na
    jednym łóżku. Chyba nie muszę Wam mówić co robili.
    Draco na widok swojej siostry momentalnie zbladł.
    Widziałam szok wypisany na jego twarzy.
  • Nie przeszkadzajcie sobie – odezwałam się, tym samym przerywając ciszę która nastąpiła po naszym "wejściu Smoka" (taaa, gra słów xD).
  • My z Tomionką przyszliśmy się tylko trochę poprzytulać – powiedział Draco.
    Chwilę wcześniej wziął głęboki oddech żeby w ogóle
    coś powiedzieć.
  • Taaa, jasne, poprzytulać. Chyba uprawiać seks – odrzekła Isla.
    Isla jest bezpośrednia i nie lubi owijać w bawełnę.
  • O ile mnie oczy nie mylą, a nie mylą xD właśnie przerabiacie ten etap we czwórkę. Tak więc my z Draconem się ulotnimy – odparłam ze słodkim (czyli wrednym) uśmiechem.
  • Ale zanim to zrobimy, prosimy o uśmiech – zawołał Dracosław i zrobił zdjęcie wyciągniętym przed chwilą magicznym aparatem.
    Isla i Cass zaczęły piszczeć. Nie wytrzymałam
    i wybuchnęłam śmiechem. Po chwili reszta dołączyła do mnie.
    Kuffa, to było genialne!
    Siedzieliśmy sobie w szóstkę jeszcze przez kilka godzin
    kiedy nagle przypomniałam sobie o czymś ważnym.
  • Kurwa, Draco, mieliśmy iść do SS – wydarłam się na Malfoy'a Juniora..
  • Po co? - zaciekawił się Diabeł.
  • Hary Pota mnie otruł – zaśmiałam się.
  • Aaa, już kminię – odparł Blaise.
  • Nie wyglądasz na otrutą – "mądrze" stwierdził Teoś.
  • Bravo! Jesteś geniuszem – powiedziałam z sarkazmem.
    Teodor niestety nie zrozumiał aluzji i uśmiechnął
    się do mnie promiennie. Rozpierdoliło mnie to zupełnie, ale nic nie powiedziałam.
  • Smoku, masz jakiś alkohol? - spytał Diabełek z szatańskim uśmiechem.
  • Tak, ale radzę tego nie pić.
  • Dlaczego?
  • Bo to zatrute.
  • Aaa to wyślij to Barry'emu i podpisz, że to od Rona Łizliego – stwierdziłam ze złym błyskiem w oku.
  • Portier nie uwierzy. Rudy idiota nigdy nie miał wystarczająco dużo pieniędzy.
  • No to wyślij Dropsiarzowi albo "Małej Mi" – podsunęłam.
  • Albo nalejmy Tomionce trochę i w końcu będzie miała objawy otrucia – odrzekł Teo.
    BORZE skąd on bierze te pomysły? Chyba nigdy
    się nie dowiem. Choć może tak jest lepiej, nie uważacie?
  • Nie chcę tego mówić, bo nie lubię przyznawać Ci racji, ale zgadzam się z tobą, Nott – odezwał się Blaise.
    No kurwa! On też? Ich chyba pojebało?!
  • Porąbało was, debile! - zawołała rozzłoszczona Isla.
    Isla zawsze mnie broniła. Jest genialną przyjaciółką.
    Draco miał minę "WTF?", a Cassiopeia przeglądała się w lustrze.
    Była piękną, wysoką, zgrabną blondynką z szarymi oczami. Ona i Draco byli do siebie bardzo podobni. W końcu są bliźniakami.
  • Po prostu pójdę do Seva i poproszę go żeby nas krył. A jak Drops będzie się czepiał, to powiem, że byłam u Severuska – rozkminiłam co mam zrobić i obwieściłam to całemu światu w ten oto podniosły sposób (LOL).
  • Nareszcie ktoś powiedział coś mądrego. Nie na darmo jesteś w Ravenclawie. Masz ten umysł i potrafisz rozkminiać – pochwaliła mnie piękna panna Black.
  • Dzięki Isla. Draco, na nas najwyższa pora. Idziemy. Miłej zabawy – powiedziałam i przesłałam reszcie całusa.
    Po chwili byliśmy przed gabinetem Sevisia. Zapukałam.
  • Proszę – odezwał się Severus.
    Weszliśmy razem z Draco do środka.
  • Proszę, proszę, co za zaszczyt mnie spotkał. Draco i Tomione – odparł Snape.
    Mówiliśmy sobie po imieniu. Tak było prościej, łatwiej.
  • Severusie, potrzebuję Twojej pomocy – wyszeptałam.
  • Co się stało? W jaki sposób mogę ci pomóc? - zainteresował się Mistrz Eliksirów.
  • No bo widzisz, Sev. Dzisiaj przez przypadek powiedziałam Dropsowi, że Potter mnie otruł – wyjaśniłam.
  • I Dumbledore Ci uwierzył? - spytał czarnowłosy z niedowierzaniem.
  • No tak. Jestem dobrą aktorką przecież – stwierdziłam z wahaniem.
  • Dobrze, pomogę ci. Co mam zrobić? - zapytał Ten-Który-Bał-Się-Szamponu-Bardziej-Niż-Śmierci.
    Wiedziałam, że Seviś nam pomoże. Gdyby nie
    pomógł, to dostałby Cruciem od tatusia.
  • Gdyby Dropsiarz się pytał potwierdzisz, że byłam u ciebie z Draco i dałeś mi antidotum na truciznę. Później kazałeś mi się przespać. Wysłałeś Draco razem ze mną, bo bałeś się, że po drodze do mojego pokoju zemdleję.
  • Ok, rozumiem.
  • Dziękuję, Severusie – powiedziałam i podbiegłam do niego.
    Przytuliłam go, a zdziwiony Mistrz Eliksirów
    z wahaniem otoczył mnie ramionami. Wiem, że nie przytulał nikogo od czasów Lily i było mu ciężko.
  • Nie ma za co. Choć często mnie denerwujesz, to muszę przyznać, że jesteś wspaniała czarownicą – wyszeptał Sev.
    No proszę, komplement od Sevisia.
    To był jednak dobry dzień, choć jego początek nie był najlepszy.
    * Cieszcie się moi fani (podobno takowych mam xD), bo oto przed wami najdłuższy do tej pory rozdział moich beznadziejnych przygód :D
    Dedykuję go wszystkim którzy to czytają.
    Dziękuję Wam! Jesteście wspaniali! <3
    Przyznam się szczerze i bez bicia, że nie chciało mi się przepisywać tego rozdziału xD
    A w następnym, no cóż, poznacie kilku nowych bohaterów.
    Mam nadzieję, że ich polubicie.
    To chyba tyle z mojej strony.
    Wszelkie komentarze są mile widziane :)

Tomione Alexis Malfoy-Riddle